środa, 29 października 2014

Moro Boi SWAG Part 1.

Obudził mnie jakiś dziwny hałas. Jakby coś rąbnęło o ziemię u sąsiada z góry. I to coś ciężkiego. Nie przejąłem się zbytnio. Co mnie obchodzi sąsiad z góry. Przewróciłem się na drugi bok i zdałem sobie sprawę, że za oknem jest dziwnie jasno. Spojrzałem na telefon i cholera, byłem spóźniony. Bardzo spóźniony. Miałem być w Bighit, żeby popracować z chłopakami nad Cypher 4. I miałem tam być już 2 godziny temu, ale tak to bywa się jak wypije więcej niż powinno. Hunchul mówił, że powinieniem czasem przystopować z piciem, ale co on mi będzie wmawiał. Nazwał się chłopak żelaznym i nagle zaczął uważać, że ma żelazną głowę. Niech się w nią puknie, to może zaboli... Śmiejąc się pod nosem z przyjaciela, zerwałem się z łóżka i przejechałem pół pokoju na kartonie po pizzy. Tylko dzięki temu, że odznaczam się nie tylko niecodzienną urodą, ale również wspaniałym zmysłem równowagi, wylądowałem na ścianie z godnością.
Przypuszczam, że prysznic byłby dobrym pomysłem, ale nie miałem na to czasu. Męski zapach jeszcze nikogo nie zabił. Ubrałem co leżało najbliżej i już chciałem wychodzić, kiedy zdałem sobie sprawę, że moje włosy powinny być zakryte. Zapach zapachem, ale z takim fryzem jak dziś pokazać się nie mogłem. Jak na złość nie mogłem znaleźć nigdzie pod ręką żadnego nakrycia głowy. Do studia był kawałek, więc zamierzałam zajać się tym w drodze. Miałem już nawet plan.
Na mojej ulicy stał zawsze mały straganik, z małą sprzedawczynią. Wydawała się taka sympatyczna, więc zawsze machałem jej na powitanie. Nigdy jednak nie zaglądałem, aby coś kupić, bo nie oszukujmy się, nic ciekawego tam nie miała do sprzedania. Tym jednak razem, to musiało mi wystarczyć. Nie miałem czasu, więc sięgnąłem po pierwszy lepszy kapelutek z brzegu i pognałem do sprzedawczyni.
- Biorę ten - powiedziałem.
- Świetny wybór. Ten wzór moro podkreśli barwę twoich oczu - powiedziała do mnie, mrugając zalotnie rzęsami.
- Dzięki.
Zapłaciłem i pognałem do studia.
cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz