czwartek, 30 października 2014

Moro Boi SWAG Part 2

Ludziom może się wydawać, że to ich 'oppa' rozpoczął modę na rybackie kapelusiki w k-pop'ie. Ale to wszystko ściema. To wszystko moja zasługa i teraz każdy je nosi. Gdybym nie był tak bardzo zajęty tworzeniem muzyki, pewnie wszedłbym w kapeluszową spółkę i teraz jedna z najlepszych firm w Korei nazywałaby się boi&setsu, a nie setsu&swag.
Historia tą opowiem wam jednak innym razem, bo opisanie jej na trzeźwo może nie być takie łatwe!
---
Ludzie myślą, że mam tylko jeden moro kapelusik - haha, frajerzy! Mam ich 18. Wszystkie dostałem za darmoszkę od setsu&swag. Może się wam wydawać, że one wszystkie są takie same, ale wcale tak nie jest! Wzór moro układa się na każdym z nich zupełnie inaczej - to jest tak fascynujące, że na samą myśl mam dreszcze !
Np. w niedzielę zawsze noszę ten, gdzie moro układa się w swego rodzaju krucyfiks. W końcu dzień święty trzeba święcić !
Na występny DNH przeznaczony jest ten, gdzie moro tworzy taki jednolity, zwarty wzór. Każda plama zieleni jest inna, ale razem tworzą niesamowitą całość. Dokładnie tak samo jest z naszym crew !
Kiedy wybieram się na podryw, to zakładam ten gdzie plamy tworzą kształt serca. Chyba jednak na taką okazję będę musiał zabierać jakiś inny, bo nie wiem dlaczego, ale jeszcze nie udało mi się poderwać żadnej dziewczyny w tym kapelutku. Ha, one nie wiedzą, co tracą !
Ale moim ulubionym kapelusikiem jednak zawsze będzie ten pierwszy, ten kupiony na małym straganiku. Zanim jeszcze znajoma sprzedawczyni otworzyła ogromną sieć sklepów.
setsu&swag, ha, to tylko znak, że nawet zaczynając z małym straganikiem, można osiągnąć w życiu sukces ! Tak samo będzie ze mną. Zaczęło się w undergroundzie, a pnę się cały czas w górę. I gdziekolwiek dotrę w tej drodze, kapelusz moro będzie lśnił na mej głowie jak korona !
cdn.

środa, 29 października 2014

Moro Boi SWAG Part 1.

Obudził mnie jakiś dziwny hałas. Jakby coś rąbnęło o ziemię u sąsiada z góry. I to coś ciężkiego. Nie przejąłem się zbytnio. Co mnie obchodzi sąsiad z góry. Przewróciłem się na drugi bok i zdałem sobie sprawę, że za oknem jest dziwnie jasno. Spojrzałem na telefon i cholera, byłem spóźniony. Bardzo spóźniony. Miałem być w Bighit, żeby popracować z chłopakami nad Cypher 4. I miałem tam być już 2 godziny temu, ale tak to bywa się jak wypije więcej niż powinno. Hunchul mówił, że powinieniem czasem przystopować z piciem, ale co on mi będzie wmawiał. Nazwał się chłopak żelaznym i nagle zaczął uważać, że ma żelazną głowę. Niech się w nią puknie, to może zaboli... Śmiejąc się pod nosem z przyjaciela, zerwałem się z łóżka i przejechałem pół pokoju na kartonie po pizzy. Tylko dzięki temu, że odznaczam się nie tylko niecodzienną urodą, ale również wspaniałym zmysłem równowagi, wylądowałem na ścianie z godnością.
Przypuszczam, że prysznic byłby dobrym pomysłem, ale nie miałem na to czasu. Męski zapach jeszcze nikogo nie zabił. Ubrałem co leżało najbliżej i już chciałem wychodzić, kiedy zdałem sobie sprawę, że moje włosy powinny być zakryte. Zapach zapachem, ale z takim fryzem jak dziś pokazać się nie mogłem. Jak na złość nie mogłem znaleźć nigdzie pod ręką żadnego nakrycia głowy. Do studia był kawałek, więc zamierzałam zajać się tym w drodze. Miałem już nawet plan.
Na mojej ulicy stał zawsze mały straganik, z małą sprzedawczynią. Wydawała się taka sympatyczna, więc zawsze machałem jej na powitanie. Nigdy jednak nie zaglądałem, aby coś kupić, bo nie oszukujmy się, nic ciekawego tam nie miała do sprzedania. Tym jednak razem, to musiało mi wystarczyć. Nie miałem czasu, więc sięgnąłem po pierwszy lepszy kapelutek z brzegu i pognałem do sprzedawczyni.
- Biorę ten - powiedziałem.
- Świetny wybór. Ten wzór moro podkreśli barwę twoich oczu - powiedziała do mnie, mrugając zalotnie rzęsami.
- Dzięki.
Zapłaciłem i pognałem do studia.
cdn.

niedziela, 12 października 2014

Jimin i taniec

Patrzył na swoje odbicie w lustrze. Śledził dokładnie każdy ruch. Musiał dopracować je do perfekcji. Żaden gest nie był przypadkowy, a każdy kąt idealnie wymierzony.

Taniec jest sztuką, ale Jimin wiedział, że jest również ciężką pracą.

Kiedy był młodszy zdał sobie sprawę, że jest w stanie popchnąć swoje ciało do niemożliwego, jednak z umysłem sprawa nie jest już taka prosta. Chłopakowi zawsze brakowało pewności siebie, a opinia otoczenia liczyła się, w jego mniemaniu, najbardziej ! Zawsze chciał otrzymywać pozytywne opinie i być akceptowanym przez innych, jednak sprawy nie zawsze układały się tak, jakby tego chciał.

Nie potrafił zmusić swego umysłu do myślenia, do zapamiętywania, czy do rozwiązywania problemów. Pewnie dlatego nie był orłem w szkole. Nie chodziło wcale o to, że nie chciał tego robić, jednak gdy umysł jest zmęczony, albo przepracowany, to nieważne jak bardzo człowiek by się starał, nie jest w stanie przyswoić więcej informacji. Pojawia się blokada, której nie idzie pominąć. Jimin tak wiele razy próbował przepchnąć tę blokadę w swojej głowie, ale nigdy mu się to nie udało.

Dlatego też zdecydował się tańczyć. Tutaj liczyła się ciężka praca. Mimo zmęczenia i bólu, zawsze potrafił zmusić swoje ciało, aby starało się jeszcze, i jeszcze, i jeszcze... Z czasem pasja, stała się też uzależnieniem. Jimin mógł napawać się faktem, że był w stanie pozbyć się blokady. Może i nie była to ta sama blokada, która trapiła go wcześniej, ale fakt, że był w stanie przekroczyć swoje limity, napawała go satysfakcją i spełnieniem.

Jimin ćwiczył w każdej wolnej chwili. Spał zaledwie 3 godziny dziennie i kiedy tylko znalazł jakąś lukę w swoim grafiku, spędzał ten czas w sali tanecznej. Musiał być lepszy. Musiał ćwiczyć więcej, aby kiedyś stać się najlepszym...